Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna forum sztuk i sportów walki
Forum wojowników
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego trenujecie?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna -> Tematy międzystylowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bushi




Dołączył: 06 Lis 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:20, 08 Gru 2006    Temat postu: Dlaczego trenujecie?

Pomyślałem, że fajnie byłoby wymienić poglądy, dlaczego WOGÓLE trenujemy sztuki walki oraz dlaczego trenujemy TĄ, a nie inną sztukę walki.

Zacznę od siebie. To niełatwe... Nie ma jednego powodu...

Zawsze byłem dość wysportowany, uprawiałem amatorsko kilka dyscyplin głównie bezkontaktowych (np. tenis ziemny...), nie jestem też ułomkiem nie myślałem o trenowaniu sportu walki, bo sądziłem, że raczej potrafiłbym się obronić (lub uciec), gdyby była taka potrzeba - po prostu mnie nie interesowało uczenie "bicia się".
Natomiast już od dzieciństwa, doprawdy nie wiem, skąd się to wzięło, fascynowała mnie kultura Dalekiego Wschodu. Jako młode pacholę bardzo przeżywałem filmy Akiro Kurosawy, zaczytywałem się we wszystkim, co dotyczyło Chin, Japonii, Tybetu, Tajlandii. Szczególnie urzekli mnie Japończycy, zwłaszcza bushi (wojownicy) - ich sposób patrzenia na świat, kodeks moralny, wewnętrzne wyważenie, liczenie tylko na siebie itp. bardzo mi pasowały, ale nie mogłem tego do końca rozgryźć do momentu, kiedy nie zetknąłem się z buddyzmem zen, konfucjonizmem i shinto. Wtedy zacząłem rozumieć, co jest fundamentem tej fascynującej kultury...
Cóż dalej pisać - "wsiąkłem" w to wszystko, nagle zgomadziła mi się w pokoju pokaźna bibloteka na ten temat, przybywało znajomych, w tym również pochodzących z dalekiego wschodu. Zrozumiałem też, że kwintesencją i kluczem do "poczucia" "drogi" jest Budo.
To doprowadziło mnie do sal treningowych. Zacząłem odwiedzać sale aikido, trochę trenowałem judo, zaglądałem do szkół kung-fu, muay tai... ale to dla mnie, w moim odczuciu - nie było to. Jestem człowiekiem raczej zamkniętym, cichym... Wreszcie karate - dojo kyokushin, a potem - wreszcie - tradycyjne karate japońskie. To było to! Surowy klimat treningów, etykieta, techniki pozbawione finezji, ale piękne, skuteczne i kata... Pamiętam pierwsze turnieje, w jakich brałem udział po 1-2 latach treningu. Duch był wielki, nie stawało umiejetności... I ciągła nauka, mrówcza praca, tysiące razy powtarzane techniki, pot, spływający zimymi strużkami po plecach, bóle kolan, męczące dojazdy na treningi, które z czesem stały się po prostu codzennością.
I przełom - wyprawa z małą grupką znajomych na Daleki Wschód, głównie Indie i Nepal. Mieliśmy przewodnika - studentkę z Uniwersytetu w Delhi. Agra, Kathmandu... Tybet. Poznałem tam wiele bardzo ciekawych osób, z Sikhami przypadliśmy sobie do gustu, miałem też możność obserwować rodzime pokazy i turnieje walk oraz poznać biedynych, ale usmiechniętych ludzi... prawdziwych przyjaciół. Klasztory buddyjskie. Uchodźcy z Tybetu. Świątynie Boginii Kali. Stupy. Usmiechnięci mnisi, zaśmiewający się, kiedy wokół stupy "miseczki żebraczej" śmiałem się, kręcąc młynkami modlitewnymi. Himalaje. To głęboko granatowe niebo i ozłocone słońcem szczyty gór. Annapurna, góra, na której mieszkają Bogowie. Lodżdże. Szerpowie. Piwo Carlsberg w bazie na lodowcu wysokości 5.000 m n.p.m. Co za smak! Most nad przepaścią z trzech lin. Lot liniami Budda Air. Cudownej urody Tajka w Kathmandu. Knajpa Reagge i polska wódka w towarzystwie Szwajcarki o zamglonych oczach... Miasto umarłych (trędowatych)... Płonące zwłoki. Niedotykalni. Kasta wojowników. Światynia z białego marmuru. Żebrzące dziewczynki o smutnych oczach... Five ruppuies please... Lumbini - miejsce urodzin Buddy. Posążek księżniczki Mai, jego mamy. Park Narodowy Chituan. Pijawki. Robactwo. Podróż na słoniach. Nosorożce. Gekony. Ciągły wrzask dżungli. Rafting na rzece Kali Ghandaki... Kaski, kamizelki, jodyna dodawana do wody (uwaga! ameby!), wypadek, tatr lalek, malaria, którą złapał Adaś, na śniadanie momo lub jajeczka kupowane wprost na ulicy... Ileż wspomnień...
Teraz trenując nie myślę o stopniach, zwycięstwach, o tym, czy mnie się chce, czy nie... to po prostu część mojego życia, jak spanie, jedzenie... Patrzę na twarz Funakoshiego w dojo na kakemono i uśmiecham się do jego surowej twarzy. Hai, Sensei, Osu!

Dlatego trenuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum sztuk i sportów walki Strona Główna -> Tematy międzystylowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin